poniedziałek, 7 października 2013

Zawieszenie



Z przykrością informuję, że zawieszam bloga. Nie mam kiedy go prowadzić. Wracam codziennie ze szkoły o 16-17 i nie mam czasu, ani siły na nic więcej, niż nauka i chwila odpoczynku. Stwierdziłam również, że moje opowiadanie było na niskim poziomie. Jeszcze muszę się wiele nauczyć, a dopiero później zabiorę się za pisanie. Zresztą jakbym miała wrócić, to całą historię zacznę pisać od nowa. Bardzo dziękuję wszystkim czytelnikom za ciepłe słowa i miłe komentarze. Wiele to dla mnie znaczyło.

Ściskam was wszystkie bardzo mocno i pozdrawiam ;* ;*

czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział 4



   Edmund siedział w swoim i brata pokoju przez ponad pół godziny i nie ruszał się w ogóle z miejsca. Leżał na łóżku wpatrzony w dywan, który kiedyś kupili razem z Piotrkiem na targu. Co ją tak napadło? myślał. Może faktycznie miała rację. Może się tak wszyscy bardzo zmienili. Już od dłuższego czasu czuł, że nie jest dobrze. Coraz mniej ze sobą rozmawiali, nie spędzali ze sobą już prawie w ogóle czasu. Każdy zatracił się w swoich zajęciach, lub tak jak on-rozmyślaniach. Stracili ze sobą tę więź, która ich łączyła. To stało się już dawno temu. Praktycznie równe pół roku temu. W momencie, w którym wrócili z Narnii. Na początku jeszcze nie było tak źle, nikt tego tak nie odczuwał. Później coś jednak w nich pękło, zmieniło się. Edmund rozmyślałby dalej nad tym, ale po raz pierwszy od dawna zachciało mu się wyjść z domu i to nie tak jak zawsze, na zwykły spacer. Energia go rozpierała. Teraz zrozumiał, że nie tylko on się zadręczał pytaniami odnośnie Aslana. Już nie miał wyrzutów sumienia, że to kara za to, co zrobił w przeszłości. Po prostu zmienił się, wszyscy się zmienili. Poczuł w sobie taką radość, że aż chciało mu się biegać. Nie chciał iść sam. Łucji nawet nie brał pod uwagę. Piotr gdzieś zniknął, ale i tak nie poszedłby z nim, bo był mało wytrzymały. Całe szczęście Zuzanna była w domu. Mimo że często się sprzeczali, świetnie czuli się w swoim towarzystwie i kiedyś spędzali razem dużo czasu. Wspólnie biegali, prawie codziennie. Nie tak zwyczajnie, przez park czy coś w tym stylu, ale po budynkach, różnych ruinach i drzewach. Bardzo lubili wysokość i niepowtarzalne widoki, które można było zobaczyć jedynie z wysokiego dachu, na który trzeba było się wspiąć .Razem się tego uczyli, ale przez ostatnie dwa lata jakoś mało ze sobą przebywali i nie mieli chęci na wspólny trening. Szybko wyszedł z pokoju i zaczął szukać siostry. Nie było jej w kuchni, ani w salonie. Już nawet łazienkę sprawdził, ale też nic. Do jej i Łucji pokoju nie zaglądał, bo wiedział, że młodsza z rodzeństwa poszła po ich mamę, bo długo już nie wracała. Pozostała mu Zuzanna. Jedyne miejsce, w którym mogła być to strych. Prawie nigdy tam nie zaglądał i wolał tego nie robić, ale nie miał wyjścia. Jako dziecko kiedyś tam poszedł i to co tam zobaczył, nigdy nie wymaże się z jego pamięci. Pomieszczenie nie było małe, ale za to bardzo zawalone meblami i innymi starymi gratami. Dość duże okno zostało zabite deskami, co uniemożliwiało dostanie się choćby najmniejszego promyka słońca do pokoju. Straszny widok potęgowało brak żarówki, co wiązało się z ciemnością. Jako mały chłopiec bardzo wystraszył się tego miejsca i uciekł z krzykiem. Kiedy znalazł się przed drzwiami drżącą ręką nacisnął klamkę, ale się nie otworzyły. Pewnie zamknęła się od środka.

-Zuza to ja Edmund! Mamy nie ma! Otwórz!

Chwile poczekał, ale usłyszał ciche skrzypniecie klucza w zamku i drzwi otworzyła jego starsza siostra. 
 
-Coś się stało?-chłopak tylko pokiwał przecząco głową-Wejdź.

Przez chwilę się wahał, ale jednak przekroczył próg. To co tam zobaczył wykraczało poza jego świadomość. Nie miał pojęcia, że Zuzanna tak wspaniale zmieniła wnętrze tego strychu. Okno zostało odsłonięte, przez co do pokoju wpadało mnóstwo światła i rozświetlało piękne, fioletowe ściany i miękki, puszysty dywan na ziemi, tego samego koloru. Na samym środku ustawiona była mata, która służyła do wykonywania różnych ćwiczeń. Po obu stronach pomieszczenia Zuzanna umieściła półki z przeróżnymi książkami. Najbardziej spodobała mu się broń, która była wywieszona na ścianach, lub stała w gablotach. Nie miał pojęcia kiedy ona to wszystko tutaj wniosła i tak świetnie odremontowała pokój. Już nie dziwił się czemu cały czas tu przesiadywała.

-Kiedy ty to wszystko tak pozmieniałaś? Skąd masz te książki i broń?-zapytał

-No wiesz, spędzam tu trochę czasu, to postanowiłam tu trochę posprzątać. A te wszystkie rzeczy dostałam od wujka, kiedy jeszcze żył lub sama kupiłam-odparła trochę nieśmiało.

-Słuchaj chciałbym tu jeszcze posiedzieć, ale przyszedłem tu z innego powodu. Pójdziesz ze mną pobiegać. Jest idealna pogoda. Nie praży słońce i właśnie przestało padać.

-No nie wiem-widać było, że się wahała, więc Edmund postanowił ją przekonać swoim najlepszym sposobem, który zawsze działał.

-Dobra. Nie, to nie. Skoro się boisz, że cię pokonam, to nie ma sprawy. Jak chcesz.

Odwrócił się i ruszył w stronę drzwi. Po chwili usłyszał za sobą głos siostry.

-Zaczekaj na mnie pięć minut i możemy iść. Muszę się tylko przebrać.-usłyszawszy to Edmund uśmiechnął się i wyszedł z pokoju. Usłyszał jeszcze oddalający się krzyk Zuzanny- I nie ciesz się tak na wstępie, bo i tak nie pozwolę ci wgrać-zawołała, uśmiechając się przy tym.

Edmund czekał na siostrę przed domem. Był gotowy. Ubrany w czarne spodnie, wygodne buty i krótką kurtkę. Chwilę później zjawiła się Zuzanna. Przygotowani do biegu, ruszyli w stronę parku, aby w połowie drogi skręcić w najbliższą uliczkę. Prawie nikt nie przychodził w to miejsce. Większość ludzi uważała, że jest tu strasznie. Chodziły pogłoski, że pojawia się tam pewien duch. Oczywiście nikt w to nie wierzył, ale mimo wszystko każdy bał się tam przychodzić. Dlatego to miejsce było idealne na bieganie. Po przejściu przez wąską ścieżkę, można było dostać się do ruin starego pałacu królewskiego. Nikt nie wiedział jak się nazywał, bo zburzono go podczas licznych najazdów i wojen. Niewiele z niego zostało. Mury, które biegły wokoło, były w niektórych miejscach zburzone. Do ruin można było się tylko dostać przez rzekę, ale to również nie było takie proste. Wprawdzie nad nią wisiał ogromny drewniany most, ale chodzenie po nim nie było bezpieczne. W niektórych miejscach drzewo było spróchniałe, albo w ogóle go nie było. W każdej chwili most mógł się zawalić i pozbawić kogoś życia. Edmund i Zuzanna nigdy nie zapuszczali się tak daleko, ale dzisiaj postanowili zrobić wyjątek.

-Może wejdziemy do środka? Co ty na to?-zaczął młodszy

-No nie wiem.Nigdy tam nie byłam. Wszyscy mówią, że tam straszy.-odpowiedziała 
 
-Taa jasne. No chodź!-młodszy brat zaciągnął ją przed drewniany most.


 *********************************************************

Po paru minutach przeszli przez kładkę. Nie było tak źle. Tylko od czasu do czasu drewno niebezpiecznie skrzypiało. Otworzyli wielkie i ciężkie wrota, a następnie powoli udali się do środka.Jak to w każdym zamku sufit znajdował się wysoko. Wszystkie okna były zasłonięte czarnymi kotarami, przez co do pomieszczenia nie dostawał się nawet mały promyk światła. Edmund i Zuzanna nie mieli ze sobą latarek, więc jedynym sposobem żeby coś zobaczyć było odsunięcie ciężkich firan. Długo się męczyli,ale warto było.  W środku nie było tak strasznie  jak wszyscy opowiadali. Wręcz przeciwnie. Kiedyś musiał to być bardzo piękny zamek, ale obecnie był brudny i zaniedbany. W holu z sufity zwisały ogromne, bardzo zdobione żyrandole, krzesła i stoły były poprzewracane, a ze ścian schodziła farba. Dawno temu musiała tu żyć zamożna rodzina. Świadczyły o tym liczne rzeźby i obrazy na ścianach. Dopiero po odsłonięciu okien rodzeństwo zauważyło schody prowadzące na wyższe piętro. Powoli udali się na górę. Piętro okazało się jeszcze bardziej zaniedbane niż parter. Wszędzie było pełno pajęczyn i kurzu. W pokojach znajdowało się jednak o wiele więcej rzeczy niż na dole. Piękne złocone gabloty z dokumentami. Ogromne regały z książkami i cenne figurki. Na ścianach wywieszono różnorodną broń. Od zwykłych noży, po rozmaite sztylety, kusze, miecze. Edmund rozglądał się dookoła i powiedział z zachwytem:

-Ty wiesz ile to wszystko może być warte? Ktoś musiał być naprawdę głupi że wyniósł się stąd nie zabierając tych rzeczy.


Zuzanna tylko przewróciła oczami i udała się do następnego pomieszczenia. Okazało się że nie był to następny pokój, tylko balkon z widokiem na cały ogród. Niewiele z niego zostało, ale kiedyś musiał być przepiękny. Nagle podłoga pod stopami zaczęła jej niebezpiecznie trzeszczeć. W obawie przed zawaleniem się Zuzanna nawet nie drgnęła.

-Edmund! Pomocy!

Brat szybko do niej przybiegł. Niestety zamiast zatrzymać się w progu, postawił nogę na balkonie. To był o jeden krok za dużo.

-Co się dzie...-nie zdążył dokończyć, ponieważ cała podłoga w jednym momencie zawaliła się i runęli na dół.


 *********************************************************

 Myślałam, że podczas wakacji dam więcej rozdziałów, a tu się okazało, że jest wręcz przeciwnie. Nie miałam czasu i chęci na pisanie nowych notek, za co wszystkich czytelników przepraszam. Teraz biorę się za siebie i od września postaram się o regularne rozdziały. 

wtorek, 16 lipca 2013

Rozdział 3



    Rodzeństwo Pevensie siedziało w pokoju dziewczyn i cały czas zadawało sobie te same pytania, na które nikt z nich nie umiał odpowiedzieć.

 -Wiecie, wydaje mi się, że to co się stało, dotyczy Aslana i Narnii-powiedziała najmłodsza

 -Łucja, daj już spokój!-zdenerwował się Piotr-przecież to nie ma sensu. Skoro to była jakaś zapowiedź powrotu, to dlaczego akurat Zuzie się to przytrafiło. Poza tym, pewnie zrobiło się jej słabo i nic więcej. My we dwójkę już się tam nie dostaniemy, więc nie ma o czym mówić. To był zwykły zbieg okoliczności i zakończmy ten temat!

 -To nie był zwykły przypadek. Widziałeś tą burzę. Ona nie była normalna. Czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Po raz pierwszy w życiu wiedziałem Zuzę w takim stanie. Wyglądała tak jakby ktoś odebrał jej wszystkie funkcje życiowe.

-Przestań mówić, tak jakby mnie tu nie było-wtrąciła się starsza siostra.

-Przepraszam-mruknął Edmund

-To i tak nie zmienia faktu, że ta sytuacja NIE JEST związana z magią, bo to Niemożliwe. My już tam nie wrócimy i koniec.

-Przestań!Słyszysz! Przestań tak mówić-całe rodzeństwo zdziwił nagły wybuch Łucji-dlaczego nie wierzysz już w magię? Skąd masz pewność, że już nigdy nie zobaczysz Narnii?!

-Bo Aslan dał mi to wyraźnie do zrozumienia. A zresztą co ty tam możesz wiedzieć? Myślisz, że wszystko kręci się wokół ciebie. Ty i Edmund tam jeszcze wrócicie, ale dla mnie i Zuzy to są już drzwi zamknięte. Dano nam jasno do zrozumienia, że nie jesteśmy już potrzebni! A ten twój cały "kochający" lew, nas po prostu wyrzucił. Zrobiliśmy swoje, uratowaliśmy Narnie i do widzenia! I wiesz co? Z wami będzie tak samo!

   Łucja nie mogła uwierzyć w słowa, które Piotr wypowiedział. Przecież Aslan nie jest taki. Nie mógłby zrobić im krzywdy. Kochał ich. Ale to jak postąpił było naprawdę straszne. Przecież oni nie chcieli niczego więcej, tylko móc żyć w tej wspaniałej krainie. Chcieli być tam szczęśliwi, pomagać innym i się po prostu zestarzeć.

-Nie prawda! Nie wierzę ci!-wykrzyczała niemal płacząc.-On nas tak po prostu nie zostawi. Kiedyś tam wrócimy. Jestem tego pewna.

-Czy ty naprawdę jesteś taka głupia, czy co? Nie widzisz, że TU jest nasz świat. TU się urodziliśmy i wychowaliśmy. To TUTAJ mamy prowadzić swoje życie. 
 
-Myślę, że powinniśmy już zakończyć ten temat-szybko zareagowała Zuzanna, bojąc się, że brat powie coś czego będzie później bardzo żałować.

-Tak, masz rację-odpowiedział-wychodzę!

Piotr zabrał swoją kurtkę. Zanim wyszedł, usłyszał jeszcze krzyk Łucji:

-Pewnie idź! Uciekaj od problemów! Idź i nie wracaj!

-Łucja! Co cie napadło?!-skarciła ją siostra. Tego już nie usłyszał najstarszy, bo wyszedł z domu, strzelając głośno drzwiami.

-Co mnie napadło? Spójrz lepiej na siebie? Co się z tobą dzieje? Całymi dniami przesiadujesz na strychu, nie odzywasz się prawie do nikogo, udajesz jakby nigdy nic się nie wydarzyło, jakby Narnia nie istniała i ty się pytasz co mnie napadło? 
 
-Zuza ma rację. Uspokój się trochę-zaczął bronić siostry, Edmund.

-Ooo...Kolejny się znalazł. Jestem w szoku. Zdołałeś wytrzymać z nami w pokoju, nie patrząc w okno i dumając cały czas nad czymś-zszokowany brat nie był w stanie nic powiedzieć. 
    Nie tylko on. Zuzanna stała przy kanapie osłupiała i wpatrywała się w siostrę morderczym wzrokiem.To wcale nie przeszkadzało Łucji, więc ciągnęła dalej.

-I co się tak na mnie gapicie?! Po raz pierwszy od dawna, ktoś z nas powiedział całą prawdę i to co ma na myśli. Nie mogę już na was patrzeć. Mam was już serdecznie dość. Gdybym, mogła to uciekłabym jak najdalej stąd. Jak najdalej od was, ale cóż... rodziny się nie wybiera.
 
   Po tych słowach Zuzanna już nie wytrzymała. Wyszła z pokoju, zostawiając Edmunda, który dalej kłócił się z siostrą. Chwile później z pomieszczenia brat również wyszedł, trzaskając przy tym tak drzwiami, że aż  zawiasy się poluzowały. Popatrzyli jeszcze na siebie i każdy udał się w inną stronę. Chłopak wybrał swój pokój, a dziewczyna oczywiście strych.


 *********************************************************

   Piotr już od pół godziny chodził po parku. Na dworze było mokro i pochmurno. Niebo wydawało się już nie błękitne, lecz szare. Chłopak chodził po dróżce, mijając różnych ludzi. Starszych i młodszych. Tych lepiej ubranych i też tych biedniejszych.Już niedługo miała nadejść wiosna, lecz pogoda tego nie zwiastowała. Kiedy dotarł już na koniec alejki, postanowił udać się do miasta. Może zobaczy tam kogoś znajomego? Może ktoś poprawi mu humor? W to wątpił, ale zawsze można spróbować.

   Kiedy zbliżał się już do sklepów, z nieba zaczęła sączyć się mżawka. Nie byłoby w tym nic strasznego, gdyby chwilę później nie lunął potężny deszcz, który przemoczył chłopaka do suchej nitki. Nie miał nawet się gdzie schować, bo o tej porze wszystkie sklepy były już zamknięte. W oddali zobaczył napis na drzwiach "Otwarte" Nie czekając, ani chwili dużej, znalazł się przy budynku. Dziwne, nie wiedziałem żeby była tu kiedyś biblioteka pomyślał czytając szyld u góry. Gdy wszedł do pomieszczenia, uderzyło go ciepłe, przyjemne powietrze. Rozejrzał się wokoło. Nie było w tym miejscu nic dziwnego. Pełno półek i regałów z książkami, niewielkie okno przez które wpadało światło i ogromny włochaty dywan na ziemi. Biblioteka, jak biblioteka. To czemu jej wcześniej nie widziałem? Sam sobie zadał pytanie. W pomieszczeniu nie było nikogo, oprócz mężczyzny, który prawdopodobnie tu pracował. Był niskim człowiekiem, o zgarbionej już sylwetce. Twarz pokrywały bruzdy i liczne zmarszczki. Owy mężczyzna posiadał długą siwą brodę i takiego samego koloru, do ramion włosy.

-Witaj.-odezwał się nieznajomy

-Dobry wieczór-odpowiedział grzecznie Piotr. Sam nie wiedział czego właściwie tu szuka. Chciał schronić się przed deszczem, a nie szukać dla siebie lektury. Starzec chyba wyczekiwał pytania na temat książki, więc chłopak musiał mu coś powiedzieć-Yhm.. Szukam książki... Jakiejś...ciekawej. Może mi pan coś polecić?

Mężczyzna odwrócił się, by po chwili wręczyć mu kluczyk

-Weź go i idź do tych drzwi na końcu. Tam znajdziesz to czego szukasz.

Piotra bardzo zdziwiło to, że mężczyzna tak bez oporów wpuści go do pomieszczenia. Przecież mógłby coś ukraść, albo zniszczyć. Ciekawość wzięła jednak górę, nad strachem i ruszył w stronę starych, drewnianych drzwi.


*********************************************************

   Łucja po rodzinnej kłótni postanowiła ochłonąć i wyjść na świeże powietrze, a przy okazji poszukać mamy, bo już długo nie wracała, co ją bardzo martwiło. Cały czas w głowie miała słowa Piotra, który obrażał Aslana, mówiąc że ich wszystkich wykorzystał. Dziewczynka w ogóle w to nie wierzyła. Jak on mógł powiedzieć takie słowa? Zastanawiała się. Przecież syn władcy-zza-morza nie zrobiłby im czegoś takiego. Nie spotkała nigdy istoty o tak dobrym sercu jak on. Zawsze w niego wierzyła i wiedziała, że kiedyś wrócą do Narnii wszyscy razem i znowu będą szczęśliwi. Miała już serdecznie dość rodzeństwa, które wiecznie się kłóci, lub wręcz przeciwnie, każdy siedzi w osobnym pokoju i nie odzywa się do siebie.      Bywały dni, kiedy nie miała nawet do kogo ust otworzyć, bo bała się, że jak coś powie to od razu wybuchnie awantura, a cała rozmowa zejdzie znowu na to, aby zapomniała już o Narnii i jakiejkolwiek magii, która ich z powrotem tam przeniesie. Jej rozmyślania przerwał widok ciemnowłosej kobiety, po drugiej stronie ulicy. Kiedy napotkała jej spojrzenie uśmiechnęła się. Mama pomachała do niej i gestem pokazała, że musi wejść jeszcze do sklepu. Łucja postanowiła, że do niej dołączy. Nagle delikatne rysy kobiety wyostrzyły się, w oczach pojawiło przerażenie i gwałtownie zaczęła machać rękami. Dziewczynka nie rozumiała nic z jej gestów, dopóki nie usłyszała klaksonu, szybko zbliżającego się do niej samochodu. Kiedy się odwróciła, zobaczyła tylko błysk świateł, a później była już tylko ciemność.

 *********************************************************

Nareszcie wymęczyłam ten rozdział. Niby wakacje, ale po prostu nic się nie chce robić :P 
Strasznie spodobał mi się ten szablon, więc nie mogłam się powstrzymać. 
Na razie nie dowiecie się kogo zobaczył Kaspian w swoim gabinecie, ale myślę, że już pewnie większość z Was będzie to wiedzieć :P
Gorąco pozdrawiam i udanych wakacji życzę ;*


piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 2



Kaspian już od jakiś dwóch minut wpatrywał się w bursztynowe oczy Wielkiego Lwa. Po krotkiej chwili opamiętał się i uklęknął przed Aslanem.

-Powstań Synu Adama-nakazał mu-Nie przyszedłem tu bez powodu, mój drogi królu. Muszę z tobą poważnie porozmawiać.

-Wiem. Była u mnie leśna nimfa. Mówiła, że w Narnii nie dzieje się dobrze, a z podziemia uciekła jakaś czarownica.-przerwał Kaspian

-Tak. Sam przysłałem do ciebie Laryne, ale pomyślałem, że wytłumaczę ci wszystko jeszcze na osobności. Posłuchaj mnie. Zbliża się wielka wojna, która zaważy o dalszych losach ludzkości. Jak wiesz, nie istnieją tylko dwa światy; Narnia i ten z którego pochodzą rodzeństwo Pevensie.

Kiedy Aslan wypowiedział te słowa, momentalnie Kaspianowi zrobiło się ciepło na sercu. Od jakiś paru miesięcy nie wspominał dawnych władców, bo nie miał na to czasu. Myśli zaprzątały mu różne akta, papiery do wypełnienia, spotkania z innymi przedstawicielami krajów, ale teraz zaczął wspominać to, co wydarzyło się pół roku temu. Ucieczka z zamku, użycie rogu, spotkanie narnijczyków, pobyt w Kopcu Aslana, spotkanie rodzeństwa, bitwa z Mirazem, pierwsza porażka, wielka wojna, którą wygrali, koronacja i odejście Wielkiej Czwórki. To było najgorsze ze wszystkiego. Po tym zdarzeniu bardzo za nimi tęsknił.

Z Piotrem nie za dobrze się dogadywał, lecz mimo to podziwiał go. Nie chciał nikomu tego powiedzieć, ale tak było. Imponowało mu, że potrafił tak wspaniale prowadzić wojsko, wszyscy go słuchali i świetnie walczył mieczem. Czasami wydawało mu się że najstarszy z Pevensie czegoś mu zazdrości. Do tej pory nie wie czego. Może, że to on jest teraz królem? Może, że on tu nie zostanie? Tego już raczej się nie dowie, bo jak powiedział Aslan ani on, ani Łagodna już nigdy nie wrócą do Narnii.

Z Zuzanną niestety nie mógł spędzić więcej czasu. Chciał, ale było już za późno. Odeszła. Został po niej tylko magiczny róg i jej drugi prezent od świętego Mikołaja, czyli łuk. Obydwa przedmioty znajdują się teraz w tajnych tunelach na Ker-Paravelu i są bardzo chronione. Nie mógł się nadziwić jej cierpliwości i spokojowi. Piotr potrafił chyba wyprowadzić każdego z równowagi, ale nie ją. Zawsze opanowana i myśląca racjonalnie, a przy tym bardzo piękna. Najlepsza łuczniczka całej Narni, co wiele razy udowodniła.

Edmund to najbardziej żartobliwy człowiek, jakiego do tej pory poznał. Nawet w najbardziej poważnych i podniosłych momentach, potrafił powiedzieć dobry dowcip i wytrącić tym innych z równowagi. Mimo wszystko, jak na swój młody wiek potrafi świetnie posługiwać się bronią i kuszą. Umiał też się świetnie dogadywać z narnijczykami, rozumiał ich i starał się im pomagać.

Najszybciej zaprzyjaźnił się z Łucją. Nigdy nie spotkał jeszcze tak dobrej i słodkiej istoty. Był pod wrażeniem jej wiary w Aslana. Za każdym razem jak inni tracili nadzieję na lepszy koniec, ona opowiadała im o Wielkim Lwie, który im udzieli im pomozy w razie niebezpieczeństwa. Zawsze umiała pocieszyć i wprowadzić innych w dobry humor. Uśmiech nie schodził jej z ust.

Przemyślenia i wspomnienia Kaspiana przerwał Wielki Lew, który wpatrywał się w niego z naganą, za to, że go nie słucha.

-Przepraszam Aslanie. Zamyśliłem się. Mów, proszę dalej.

-A więc-kontynuował lew-Jak już mówiłem zbliża się wielka wojna, która zadecyduje o przyszłości Narnii i innych światów. We wszechświecie musi panować równowaga. Tysiące lat temu urodziła się Marisa. Najpotężniejsza czarownica jaka kiedykolwiek istniała. Podczas jej panowania, istniał jeszcze jeden świat. Nazywał się Menes. Piękne miejsce, w którym istniały magiczne istoty o dobrym sercu. Każde z nich posiadało magiczny dar, lub posługiwało się magią, robiąc silne mikstury. Był to jeden z najpotężniejszych światów, lecz Marisa widząc zagrożenie dla siebie, postanowiła go zniszczyć. I tak też, niestety zrobiła. Nie zostało po nim kompletnie nic. To bardzo zaburzyło równowagę wszechświata. Żeby ją wyrównać sam Władca-zza-morza zdecydował się stworzyć nowe miejsce, w którym będzie panowało dobro, żyły istoty magiczne i nie tylko. To zadanie powierzył mnie. Dlatego to ja stworzyłem Narnię i kocham ją całym sercem. Nie chce, aby Marisa zniszczyła tą krainę, tak jak Menes. A niestety może to zrobić. Mimo, że nie jest tak silna jak kiedyś, to z łatwością zgromadzi potrzebne wojsko. Nawet nie wyobrażasz sobie jak wiele złych istot jest we wszechświecie. Ona to z pewnością wykorzysta i stworzy armię, jakiej nikt nie widział.

-Jest jakiś sposób, aby ją zniszczyć? Przecież kiedyś złapano ją do podziemia, to znaczy, że nie jest niezniszczalna. Można ją jakoś zabić?

-Dawno temu zrobiło to pięć bardzo potężnych istot. Nie mogę ci powiedzieć jak to zrobili, ani kim byli. Tego musisz dowiedzieć się sam. Jedyną metodą na zdobycie jakichkolwiek informacji jest udanie się na Samotne Wyspy. Tam w Czarnym Zamku znajduje się Księga Magii, która o wszystkim ci powie. Zbierz swoich ludzi i wypłyń jak najprędzej. Nie musisz martwić się o Narnię, bo zostanę tutaj i wszystkiego dopilnuję. Powodzenia Kaspianie.

Młody król ukłonił się i zaczął odchodzić do zamku. Usłyszał jeszcze głos za sobą.

-Ach. Pamiętaj, że podczas twojej podróży zmierzysz się ze złymi istotami, ale również ze swoim sercem.

Kaspian tylko pokiwał głową i odszedł.



*********************************************************



W ciemnej komnacie słychać było rozmowy dwóch osób. Pierwszą była kobieta, a drugą mężczyzna. I jeden i drugi głos był zimny i ostry.

-Jak z nią?-zapytała Marisa

-Doskonale. Jest w świetnej formie. Kiedy ma zacząć swoją misję?

-Nakanie. Przygotuj ją na wszystko. Wprowadź ją w szczegóły i potrenuj z nią trochę. Możesz już odejść.

Od wczoraj czarownica była w doskonałym humorze. Nie wyżywała się na służbie i swoich poddanych. Wręcz przeciwnie. Jak na swoje usposobienie, była całkiem znośna. Wszyscy zastanawiali się co było przyczyną jej dobrego samopoczucia. Wiedział o tym tylko Nakan, najbardziej wierny i doświadczony sługa. Poprzedniego dnia, pierwsza część z planu Marisy wyszła pomyślnie. Efekty były nawet lepsze niż się spodziewała.

-Już niedługo Narnia będzie moja. Zostanę królową i nawet Aslan, ani Władca-zza-morza nie będą mogli mnie powstrzymać-powiedziała sama do siebie, uśmiechając się przy tym.



*********************************************************



Minęły trzy tygodnie odkąd Kaspian dowiedział się o swojej misji. Wszystko było już zorganizowane. Statek został wybudowany, zapasy zgromadzone, a załoga dobrana i doskonale wyszkolona. Młody władca wypełniał w swojej komnacie ostatnie papierki, czytał listy i odrzucał zaproszenia na kolejne bale, które były organizowane przez bogatych mieszkańców. Już dzisiaj miał wyruszyć w niebezpieczną podróż. Po skończonej pracy przebrał się i zszedł na dziedzinie. W ostatniej chwili przypomniał sobię, że nie zamknął swojego gabinetu. Nie chciał żeby pod jego nieobecności wchodzili tam służący, gdyż miał tam wiele dokumentów, które w niepowołanych rękach mogły wyrządzić wiele szkód. Wszedł do swojej komnaty i już miał wyciągnąć klucz, gdy nagle usłyszał za drzwiami głośny łomot, a później ciche przekleństwa. Szybko zabrał pierwszy napotkany ciężki przedmiot i zaczął zbliżać się w kierunku dźwięku. Energicznym ruchem otworzył je i już miał wymierzyć cios przeciwnikowi, gdy jednak zorientował się kim naprawdę jest. Na jego twarzy malowało się ogromne zaskoczenie.

-To...niemożliwe-wyszeptał tylko.

 *********************************************************

Nie jestem zadowolona z tego rozdziału, ale muszę coś dać na bloga, bo dawno nie dodałam nowej notki. Brak czasu, brak czasu i jeszcze raz brak czasu. Mam nadzieję, że w wakacje to się zmieni i nowe rozdziały będą dodawane częściej.
Jestem bardzo szczęśliwa, że tyle osób skomentowało mój poprzedni rozdział i bardzo Wam wszystkim za to dziękuję :* 
Mam jeszcze do Was pytanie. Jak wygląda szablon? Nie jest za mały? Mi osobiście na komputerze dobrze go wyświetla, ale nie wiem jak innym. 

niedziela, 26 maja 2013

Liebster Blog Award i Versatile Blogger Award

Liebster Blog Award

Zostałam nominowana do Liebster Blog Award i Versatile Blogger Award przez
mockingjayonfire z bloga http://to-tylko-igrzyska.blogspot.com za co bardzo dziękuję :* 
Jestem w szoku, że ktoś nominował mnie, pomimo, że na moim blogu jest tylko prolog i 1 rozdział. 


Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za " Dobrze Wykonaną Robotę ".
Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia.
 Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby,która Cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 blogów ( informujesz ich o tym ) i zadajesz im 11 pytań.
Nie wolno nominować bloga , który Ciebie nominował.

Odpowiedzi:
Nominacja Liebster Blog Award

1. Jaki jest Twój ulubiony gatunek muzyki?
-rock
2. Jakie książki najbardziej lubisz czytać?
-fantasy
3. Jaki jest Twój życiowy plan?
-założyć rodzinę i znaleźć dobrą pracę :P
4. Jakie miejsce najbardziej pragniesz odwiedzić?
-Paryż
5. Jaki sport uprawiasz?
-koszykówka
6. Czy chciał(a)byś być kiedyś sławny/a?
-tak
7. Jakiej muzyki najbardziej lubisz słuchać?
-rockowej 
8. Jaka osoba najbardziej cię inspiruje?
-Angelina Joli-uwielbiam ją za jej siłę, osobowość i świetne filmy
9. Wolisz wiosnę czy jesień?
-wiosnę
10. Dlaczego piszesz bloga?
-Uwielbiam pisać, mam tysiąc pomysłów na jedną historię i chcę się tym dzielić z innymi.
11. Jaki jest Twój ulubiony przedmiot w szkole?
-matematyka

Moje pytania:
1. Ile masz lat?
2.Co lubisz robić w wolnym czasie?
3.Masz zwierzaka?
4.Jakiej muzyki słuchasz?
5.Twój ulubiony zespół?
6. Jaki chcesz mieć w przyszłości zawód?
7.Twój ulubiony kolor?
8.Czego nienawidzisz w ludziach?
9.Twój idealny przyjaciel?
10.Ulubiony przedmiot?
11.Czego nie lubisz w sobie?


Versatile Blogger Award
 
Należy:
• podziękować nominującemu blogerowi u niego na blogu
• pokazać nagrodę Versatile Blogger Award u siebie na blogu
• ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie lub odpowiedzieć na pytania nominującego
• nominować 15 blogów, które jego zdaniem na to zasługują
• poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów

Odpowiedzi 
1. Jaki kolor najbardziej cię uspokaja?
-niebieski
2. Na jakim instrumencie chciał(a)byś grać?
-gitara
3. Kierujesz się modą?
-tak
4. Jaka jest Twoja ulubiona roślina?
-róża
5. Czy lubisz deszcz?
-tak
6. Jakie jest Twoje ulubione zwierze?
-kot
7. Jaką czekoladę najbardziej lubisz?
-białą
8. Jaką książkę przeczytałaś/eś jako pierwszą?
-O matko, nawet nie pamiętam. Chyba Kubuś Puchatek, ale nie jestem pewna :P
9. Jaka jest Twoja ulubiona sentencja?
-Dobrze jest oprzeć się o drugiego,
bo nikt nie dźwiga życia sam.
Friedrich Holderlin
10. Lubisz niespodzianki?
-oczywiście
11. Masz jakąś fobię? Jeśli tak to jaką?
-boję się pająków (chyba jak większość dziewczyn :P)

Nominuję:

piątek, 17 maja 2013

Rozdział 1





Wyspa Mroku. Najgorsze miejsce na świecie. Żyją tam wszystkie istoty, które mają parszywy charakter i serce z kamienia. Ich ulubionym zajęciem jest mordowanie i znęcanie się nad innymi. Na tej właśnie wyspie, miało miejsce zdarzenie, które później przyniosło poważne konsekwencje. Przez to pewna kraina została skuta lodem na prawie sto lat. 
Tak. To właśnie tu narodziła się Biała Czarownica. Teraz to nie ona jest największym problemem. Jakiś czas temu wróciła tu najpotężniejsza z wszystkich wiedźm. Marisa, razem z Nakanem uciekli z Miasta Duchów i zatrzymali się na wyspie. Nie miała problemu z gromadzeniem armii. W tym miejscu żyje pełno złych istot, które zgodzą się oddać życie za niewielką cenę. 
Wyspa Mroku otoczona jest ze wszystkich stron wodą, która oddziela to miejsce od innych krain. W samym centrum znajduje się potężny zamek, a wokół niego rozpościera się mur. Aby dostać się do środka, trzeba przejść przez ogromną bramę, ominąć strażników i podejść do czarnej kuli, która zdecyduje czy dana istota może wejść do środka, czy też nie. Wybiera ona tylko tych, którzy są przepełnieni nienawiścią i złem. W ich sercach nie może być nawet odrobiny żalu, czy współczucia. Kiedy komuś już uda się wejść do środka, znajdzie się na dziedzińcu, w którym zawsze panuje ciemność. Z tego miejsca rozchodzą się korytarze, prowadzące do pokoi na parterze i trzech wyższych piętrach. Na samej gorze znajduje się komnata, mieszkanie Marisy. Ściany są ciemne, poszarzałe i odrapane. W pomieszczeniu nie ma żadnych okien, dlatego do środka nie przedostają się promienie słoneczne. Z sufitu zwisają drewniane pochodnie, które rozświetlają jedynie niewielką część pomieszczenia. Na środku znajduje się ogromny kocioł, z którego co jakiś czas unosi się kolorowy dym. Przy nim stoi kobieta o długich, czarnych włosach i co jakiś czas dosypuje składniki do swojej mieszanki. Nagle do komnaty wbiega mężczyzna o wielkiej posturze i kredowo białych włosach. W ręku trzyma małe zawiniątko

-Ile razy mowiłam ci, że masz pukać!-Krzyknęła Marisa. Jej lodowaty ton, wywołał u gościa, aż gęsią skórkę. Mężczyzna, nie chcąc bardziej denerwować swojej pani, przekazał jej dobrą wiadomość

-Udało mi się. Zdobyłem jej rzecz-wysapał-Jeśli mogę spytać, to po co ci to?

Czarownica roześmiała się szyderczo i odpowiedziała

-Zrobię coś, czego nikomu jeszcze się nie udało. Stworzę potężną broń, która pomoże nam w wykonaniu naszego zadania. Co przyniosłeś?

-Nie mogłem zabrać łuku, ani jej magicznego rogu, ponieważ jest za bardzo chroniony, ale udało mi się zdobyć jej sukienkę. Czy to wystarczy?

-Tak. Wystarczy. Ważne żeby była to jej własność. Kiedy dokończę to zaklęcie, ta dziewucha pożałuję że kiedykolwiek przekroczyła przejście do tego świata. Wszystkie jej zalety, obrócę przeciwko niej i jej najbliższym. Sprawie, że bliscy i poddani ją znienawidzą i wywołają wojnę.

Marisa po raz kolejny zaśmiała się szyderczo i kontynuowała zaklęcie.



**********************************



Anglia. Miejsce, w którym urodziło się rodzeństwo Pevensie. W tym świecie stawiali swoje pierwsze kroki. Tu się wychowali, mieli swoich krewnych i przyjaciół. Mimo wszystko, każdy z nich wiedział, że to nie jest ich miejsce. Całym sercem i duszą pragnęli przenieść się z powrotem do  Narnii. Krainy, dzięki której stali się lepsi, poznali co to śmierć, ból, wojna, cierpienie ale również radość, szczęście, miłość. To Łucja, jako pierwsza odnalazła tam drogę. Gdyby nie ona, nikt z nich nie pomyślałby nawet, że istnieją również inne światy. Kolejny powrót, bardzo ich zmienił. Każdego z osobna. Nawet najmłodsza z rodzeństwa, nie była już taka towarzyska, jak zwykle. Wiecznie radosna i pogodna dziewczynka z każdym dniem miała coraz mniej zapału do gier, zabaw, a nawet jakichkolwiek rozmów. Edmund bardzo chciał zostać w Narnii, dlatego kiedy jego marzenie się nie spełniło stał się bardzo pochmurny. Był zły na Aslana, a tym  bardziej na siebie. Cały czas myślał, że to przez niego musieli opuścić tę krainę. Był przekonany, że to kara za to, że kiedyś ich zdradził.Ale przecież Aslan mi wybaczył, rodzeństwo też myślał. Nie mógł zrozumieć czemu musieli zostawiać to co kochają. Czym bardziej Edmund zastanawiał się nad decyzja Wielkiego Lwa, tym bardziej pogarszał się jego nastrój, co odbijało się później na rodzeństwie, a w  szczególności na Łusi. Najmłodsza siostra nie potrafiła bronić się przed jego atakami, tak jak Piotr, czy Zuzanna. Często po kłótni, mała zanosiła się płaczem i uciekała do swojego pokoju. W tedy Edmund miał jeszcze większe wyrzuty sumienia i cała sytuacja powtarzała się na nowo. 
Najgorzej mieli jednak starsi. Wiedzieli już, że nie wrócą do Narnii, co strasznie ich przytłoczyło. Kiedy nastąpił rok szkolny, Piotr zatracił się w nauce. Chciał o wszystkim zapomnieć, więc uczył się całymi godzinami, przesiadywał w swoim pokoju do późnej nocy nad książkami, aby mieć mniej czasu na sen i nie śnić o tym jak kiedyś był królem na Ker-Paravelu. Zuzanna zrobiła podobnie. Tyle, że jej czas nie wypełniała nauka, jak Piotrowi, tylko różne ćwiczenia. Postanowiła najpierw posprzątać strych i tam zanieść książki, które od dziecka ukrywała przed rodzicami. Kiedy to zrobiła, wyłożyła cały regał podręcznikami o sztukach walki, medytacji i wszelkimi rodzajami broni. Podczas, gdy mamy nie było w domu, ona ćwiczyła krok po kroku samoobronę. Wiedziała, że tu, w Anglii nie będzie miała możliwości wykorzystać swoich umiejętności,ale i tak trenowała. Chciała mieć jak najmniej czasu na rozmyślanie, tak samo jak Piotr. Już jako mała dziewczynka potrafiła skomplikowane ruchy, których nauczyła się od wujka Leona. To on zaraził ją tą pasją. Od niego dostała pierwszą książkę na temat walk i broni. Teraz miała ich już prawie trzydzieści i cały czas dokupowała nowe. Z dnia, na dzień stawało się to dla Zuzanny obsesją. Musiała każdego dnia iść na strych i tam ćwiczyć, lub czytać. Najgorzej było, kiedy mama była w domu. Nie mogla w tedy spokojnie iść na górę, bo jeśli jej rodzicielka zorientowałaby się co robi, zapewne spaliłaby wszystkie książki i zakazała jej nawet rozmów na ten temat, a co dopiero treningów. W takie dni Zuzanna musiała radzić sobie inaczej. W nocy, kiedy wszyscy już spali, zakradała się na strych i trenowała, aż do wschodu słońca. Nikt rano nie pytał jej czemu jest taka zmęczona. Łucja niewiele się odzywała, Edmund cały czas nad czymś myślał i gapił się w okno, a Piotr spędzał każdą wolną chwilę z książką, mapą czy zeszytem w ręce. Rodzeństwo przez ostanie pół roku prawie w ogóle ze sobą nie rozmawiało. Odzywali się tylko podczas obiadu, ale też nie zawsze. Każdy wolał siedzieć w swoim pokoju. Matka bardzo się o nich martwiła, ale jej dzieci wykręcały się od odpowiedzi.

Pewnego, ponurego dnia zostali sami w domu, bo ich rodzicielka musiała iść do sąsiadki po materiały potrzebne na nowe ubrania. Jak to zawsze bywa, mama nie wróciła po kilkunastu minutach tylko siedziała u pani Martinez już dobre dwie godziny. Rodzeństwo zdziwione faktem, że nikt nie woła ich jeszcze na obiad, udało się do kuchni. Nawet Piotr i Zuzanna przerwali swoje zajęcia i poszli coś zjeść. Na dole spotkali swoje młodsze rodzeństwo, które po raz pierwszy od dawna prowadziło zwykłą rozmowę, która nie zakończyła się jeszcze kłótnią.

-Mówię Ci, że mama poszła do sąsiadki. Znając je to pewnie siedzą przy filiżance kawy i rozmawiają o wszystkim, co im do głowy przyjdzie.-tłumaczył Łusi brat-Uspokój się i przestań o nią martwić.

Wspaniały i Łagodna spojrzeli się na siebie zdziwieni.Edmund, pocieszający kogokolwiek, to rzadki widok. A w szczególności najmłodszą siostrę, z którą ostatnio się ostatnio nie dogadywał.

-No wiem przecież, że nic jej nie będzie, ale spójrz jaka jest pogoda!

Rzeczywiście na zewnątrz zaczęło się chmurzyć, ale jeszcze nie zanosiło się na deszcz, ponieważ gdzie nie gdzie, przebijały się promienie słoneczne.

Piotr i Zuzanna wzruszyli tylko ramionami i poszli nalać sobie, przygotowanej wcześniej zupy. Kiedy niebieskooka niosła talerz, aby położyć go na stole, przy którym siedziała już reszta rodzeństwa, poczuła się jakoś dziwnie. Zlekceważyła to. Usiadła przy stole i zaczęła w ciszy jeść. Bracia i siostra jakoś dziwnie się jej przyglądali. Nie mogła wytrzymać już ich spojrzeń, dlatego zapytał wprost.

-O co wam chodzi?

-O nic. Po prostu jakoś tak dziwnie wyglądasz. Dobrze się czujesz, bo jesteś taka trochę blada?-powiedział najstarszy

-Dobrze się czuje, nic mi nie jest i dzięki za troskę. Pójdę sobie chyba jeszcze dolać, bo jestem głodna jak wilk.

Zuzanna uśmiechnęła się i odeszła od stołu. W trakcie jak zbliżała się do kuchenki, zdarzyły się dwie bardzo dziwne rzeczy. W jednej chwili niebo pociemniało. Zerwał się silny wiatr, który mógłby wyrwać drzewo z korzeniami. Czarne już niebo rozświetliła wielka niebieska błyskawica. Kilka sekund później słychać było donośny grzmot. W tym samym czasie starsza siostra upuściła na ziemię talerz. Głowy wszystkich zwróciły się na nią. Dziewczyna wszystko widziała, chciała powiedzieć im, że źle się czuje, ale nie mogła wypowiedzieć najmniejszego słowa. W jednej chwili ogarnął ją przeszywający ból. Przez moment nie mogła nawet oddychać. Czuła jakby ktoś dźgał ją nożem prosto w serce, a jakaś niewidzialna istota próbowała wyrwać jej dusze. Wystraszone rodzeństwo szybko zerwało się z krzeseł i podbiegło do siostry. Ból jak przyszedł w ciągu kilku sekund, tak samo szybko odszedł. Burza również minęła, a na niebie pokazało się słońce. Łagodna stała w miejscu i patrzyła na osłupiałe rodzeństwo.

-C-Co to b-było?-zapytała przerażona Łucja

-Nie mam pojęcia. Wiem jedno. Trzeba to posprzątać zanim przyjdzie mama, a Zuzę zaprowadzić do łóżka i zastanowić się co się stało.

-Nigdy nie czułam tak wielkiego bólu-zaczęła opowiadać Łagodna.- To nie było normalne.Myślałam, że ktoś kradnie mi dusze.

Po paru minutach podłoga była już posprzątana, a na ziemi nie było ani jednego kawałka szkła. Zanim do domu wróciła rodzicielka, rodzeństwo Pevensie poszło do pokoju Łucji i Zuzanny, aby omówić ostatnie wydarzenie. Wszyscy wiedzieli, że stało się to za sprawą magii. Tylko czemu Zuzanna źle się poczuła, skoro ona i Piotr nie mieli już powrócić do Narnii? Może to jakiś znak od Aslana, że są tam potrzebni? Było tyle pytań na które nie znali odpowiedzi.



*********************************************



W ciemnej komnacie o ściny odbijał się szyderczy śmiech.

-Udało ci się, pani?-zapytał Nakan

-Tak. To było prostsze niż mi się wydawało.


**********************************

Tak więc mamy rozdział pierwszy.  Czekam na opinię w komentarzach :)
Gorąco pozdrawiam wszystkie czytelniczki i życzę ładnej pogody na weekend :P

A propo pogody. Wczoraj poszłam z koleżanką na lody. Zagadałyśmy się i siedziałyśmy ok 2 godzin na polu. Po niej tego nawet nie wdać, a ja teraz jęczę, bo tak spaliłam się na słońcu że jestem cała czerwona-zwłaszcza twarz :P  
Niech już ta skóra zrobi się brązowa -.-

niedziela, 5 maja 2013

Prolog



Pół roku minęło odkąd rodzeństwo Pevensie wróciło do swojego świata. Obecnie na tronie zasiada Kaspian X. W całej krainie panuje pokój i ład. Telmarowie żyją w zgodzie z narnijczykami, mimo że  jeszcze nie mogą pojąć, jak wiele istnieje ras innych od człowieka, całą krainę stworzył, lew a elfy, nimfy i driady posiadają magiczne moce.

Młody król przechadzał się po zamkowym ogrodzie. Niebo było błękitne i bezchmurne. W sam raz na spacer. Po raz pierwszy od bardzo dawna, Kaspian miał wolny dzień, w którym nie musiał podpisywać żadnych papierów, pilnować jak idzie praca nad odbudowaniem Ker-Parawelu i nie czytać listów od swoich poddanych. Wokół panował spokój. Ptaki, które akurat przelatywały nad głową króla, pozdrawiały go. W pewnym momencie obok Kaspiana pojawiła się młoda kobieta. Miała długie, do pasa blond włosy, przeplatane zielonymi pasemkami. Oczy koloru mocnej zieleni i różane usta. Jej ciało zdobiła piękna, zielona sukienka do kolana z przeplatanym w talii złotym pasem. Głowę nieznajomej zdobił kryształowy diadem z szafirem na samym środku.

-Kim jesteś?-zapytał Kaspian, kiedy już przestał podziwiać jej urodę.

-Mam na imię Laryna. Proszę nie przerywaj mi. Muszę powiedzieć ci coś bardzo ważnego, a nie mam wiele czasu. Jestem królową leśnych nimf. Moim obowiązkiem jest poinformowanie cię o problemach jakie zaistniały w Narnii.

-Ale..- młody król już miał powiedzieć, że państwo nie ma wielu problemów. Rozwija się handel zamorski, coraz więcej buduje się statków, telmarowie nawet pomagają narnijczyką w codziennych sprawach. Narnia bardzo się rozwinęła przez te pół roku, lecz królowa nimf nie dała mu dokończyć.

-Wiem, co chcesz powiedzieć Kaspianie. Może z zewnątrz wszystko wygląda dobrze, ale nie masz pojęcia co dzieje się pod ziemią. Widzisz, moi poddani są strażnikami Miasta Duchów.-Widząc pytające spojrzenie chłopaka, Larysa tłumaczyć.-Miasto Duchów, to miejsce, do którego trafiają osoby skazane za złe uczynki. Są zbierane z całego wszechświata, z różnych miejsc i nie tylko z Narnii, ale z innych światów. To jakby, wielkie więzienie dla najgorszych istot, najbardziej niebezpiecznych i najstraszniejszych. Do Miasta Duchów prawie dwa tysiące lat temu trafiła Marisa i jej wierny pomocnik Nakan. Jest ona bardzo potężną czarownicą, która została skazana za zniszczenie pewnego świata. Nazywał się Celest.

-Zaraz jak to "jest"? To oni żyją?

-No właśnie, przyszłam tu po to aby ostrzec cię, że Marisa i Nakan zdołali uciec z Miasta Duchów. To wielkie zagrożenie dla Narnii, oraz dla ciebie. Jest ona bardzo potężną czarownicą. Jej moc równa się mocy Aslana. Pomyśl, jeśli Wielki Lew stworzył tą krainę, to wyobraź sobie co może z nią zrobić ta wiedźma. Zapewne tworzy już wojsko, składające się z ogrów, orków, gnomów, goblinów i innych parszywych istot. Strzeż się drogi królu, bo Narnia jest w niebezpieczeństwie. Mój czas się już skończył. Opowiedziałam ci co wiem i myślę, że przyjdzie do ciebie ktoś, kto  dokończy tą historię.

-Zaczekaj! Ale jak mam ją pokonać?! Powiedz coś jeszcze!-Krzyknął Kaspian, ale nikt mu już nie odpowiedział. Siedział sam w ogrodzie i wpatrywał się w miejsce w którym jeszcze parę minut wcześniej stała królowa leśnych nimf, po której został tylko złoty pył. Chłopak jeszcze długo siedział na ławce i myślał o tym co powiedziała mu Laryna. Narnii grozi niebezpieczeństwo. Co mam robić? Rodzeństwo pewnie by wiedziało. Muszę coś wymyślić. Nie pozwolę, aby ta kraina była w niebezpieczeństwie. Rozmyślania Kaspiana przerwał szelest w krzakach. Chwilę później wyszła z niej istota, której król najmniej się spodziewał.

Tak jest już prolog. Mam nadzieję, że nie taki zły :P
Dokończyłam już zakładkę bohaterów, także znajdują się w niej również te złe postacie.